Z Agatą Wierzbicką, bohaterką dzisiejszego wywiadu, poznaliśmy się przy okazji projektu „Ciałolubne”. Prace Agaty w niezwykle subtelny sposób ukazują to, co w sztuce najważniejsze – emocje. Ten delikatny styl docenili naprawdę wielcy klienci, m.in. The Wall Street Journal, MCMILLAN Publishers czy rodzime Costa Coffee i Allegro. Zapraszamy do lektury!
Cześć Agata! Dzięki, że znalazłaś dla nas czas. Jak to się stało, że zaczęłaś rysować, kiedy? Czy jest to Twój zawód? A może zajmujesz się w życiu również innymi rzeczami?
Cześć! Myślę, że moja historia początków rysowania nie odbiega od historii innych artystów. Nie będę oryginalna, jeśli powiem, że pasja tworzenia zaczęła się bardzo wcześnie. Dzieciństwo pełne kolorowych kredek, farb, bloków do rysowania i zabaw z papieroplastyki, to jedno ze wspomnień do którego wracam z dużym sentymentem.
Sztuka zawsze była blisko mnie i mimo, że z wykształcenia jestem architektem, to właśnie od rysunku zaczęła się przygoda z tą dyscypliną – rysunek jest bowiem podstawą egzaminów wstępnych na uczelnię. Na studiach dodatkowo odkryłam rzeźbę i malarstwo. Ostatecznie po zakończeniu nauki nie musiałam długo się upewniać, że sztuka wizualna jest tym, czym chcę się zajmować zawodowo – i faktycznie od wielu lat właśnie z tego się utrzymuję. Jeszcze do niedawna zajmowałam się wieloma innymi spokrewnionymi dziedzinami, które również są mi bliskie, jak projektowanie wnętrz czy scenografia, ale od ponad 8 lat koncentruję się już tylko na ilustracji i sztuce.
Jak tworzysz swoje prace? Używasz narzędzi cyfrowych czy analogowych? Może masz jakieś ulubione?
To zależy od zleceniodawcy i jego wizji. Najczęściej przy współpracy z klientem używam narzędzi cyfrowych. Pracuję na tablecie, gdyż jest to niesamowita wygoda jeśli chodzi o wprowadzanie poprawek, zmianę kolorów, kompozycji itp. Praca przebiega wtedy znacznie szybciej i sprawniej. Natomiast moje prywatne ilustracje w większości tworzę przy użyciu technik tradycyjnych, tj. kredek, akryli czy kawałków papieru. Jest w tym jakaś magia i prawda, a sam proces tworzenia, przynajmniej dla mnie, jest nieporównywalnie przyjemniejszy.
Skąd bierzesz tematy swoich prac? Czym lub kim się inspirujesz?
Najbardziej inspiruje mnie człowiek i emocje, które wypowiada. Lubię rysować sylwetki uchwycone w danym momencie, chwili, która jest nietrwała, ale jednocześnie wymowna. Sytuacje, które odbiorca może odczytać dowolnie. Inspiracją jest też dla mnie moda, najczęściej uliczna – przez którą wyraża się osobowość. To bardzo ciekawe móc obserwować ludzi, ich zachowania czy kreatywność.
Jak dowiedziałaś się o istnieniu Cerasusa i co spowodowało, że u nas zostałaś? Czy drukowałaś swoje prace w innych miejscach?
To akurat jest bardzo ciekawa historia. Razem z Agatą Rek organizowałyśmy wystawę dotyczącą samoakceptacji ciała, do współtworzenia której zaprosiłyśmy kilkunastu wyśmienitych artystów (chodzi o projekt społeczny „Ciałolubne”). Szukałyśmy również drukarni, która wsparłaby nas w organizacji eventu i zasponsorowała wydruk grafik. Magdalena Pankiewicz, jedna z artystek jako Wasza stała klientka, zaproponowała by odezwać się do Was. Razem z Agatą byłyśmy mile zaskoczone Waszą błyskawiczną odpowiedzią i chęcią współpracy. Cieszymy się, że mogliśmy razem współpracować przy tworzeniu wystawy.
Zostałam u Was oczywiście ze względu na jakość wydruków, ale też i adekwatną cenę oraz szeroki wachlarz papierów. Bezpośredni kontakt z Wami bardzo ułatwia współpracę, dodatkowo Michał zawsze służy radą i profesjonalną obsługą – a wszystko to odbywa się w miłej i przyjaznej atmosferze – dzisiaj to bezcenna wartość.
Bardzo dziękujemy! Przekażę Michałowi. W sumie na kolejne pytanie już częściowo odpowiedziałaś, ale doprecyzujmy – czy gdy wybierasz drukarnię, jest jeszcze coś na czym zależy Ci najbardziej (poza jakością wydruku oczywiście)?
Zwracam uwagę na relację ceny do jakości oraz komunikatywność i łatwość współpracy.
Masz ulubiony papier, na którym reprodukujesz swoje dzieła?
Tak, najbardziej lubię Hahnemühle German Etching 310 – jest idealny do limitowanej serii wydruków. Piękna faktura nadaje pracom wyjątkowego charakteru, czyni je bardziej unikatowymi.
Rzeczywiście, to wyjątkowy papier. Twój ulubiony napój?
Najbardziej lubię miksy świeżo wyciskanych soków: pomarańcza z mango, persymoną i bananem! Pyszności 😉 Na co dzień najczęściej jednak piję zieloną herbatę, którą również bardzo lubię.
Agata, jak spędzasz wakacje / czas wolny?
W czasie wolnym staram się resetować i oderwać głowę od spraw zawodowych. Lubię wyskoczyć na wystawę z przyjaciółmi lub spacer śladami dawnej architektury – to sprawia mi wielką przyjemność. Bardzo też cieszy mnie jeżdżenie na wieś jak tylko mam wolniejszy weekend i jest ładna pogoda – tam czytam, obserwuję, odpoczywam.
Natomiast urlop kocham spędzać m.in. nad polskim morzem – to jest już mój rytuał, staram się tam powracać każdego lata. W Bałtyku jest pewna nostalgia, spokój, przestrzeń, magia. Tam też narodziła się moja seria ilustracji, która doczekała się już kilku odsłon. Bałtyk inspiruje 🙂
Gdzie pracujesz? Dom czy własne studio? Praca z ludźmi czy solo w spokoju?
Kilka lat temu przeniosłam studio z mieszkania do wynajmowanego pomieszczenia w industrialnym budynku państwowego instytutu – dość osobliwe miejsce 😉 Jest mi tak zdecydowanie wygodniej i dzięki osobnej pracowni zachowuję higienę pracy. Studio w domu zdecydowanie w tym nie pomaga… W pracy jestem sama i bardzo sobie to cenię, gdyż mam przestrzeń do twórczych zadań, które wymagają ciszy i spokoju. Tak też czuję się po prostu swobodniej, bo nie ukrywam, że jestem introwertycznym samotnikiem. Oczywiście bardzo lubię wszystkich moich znajomych i przyjaciół, ale w pracy potrzebuję odizolowania od nadmiaru bodźców.
Rozumiem Cię całkowicie, również osiągam pełne skupienie w samotności. A jak widzisz przyszłość grafiki, plakatu, ilustracji?
Ciekawe pytanie, nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam, raczej reaguję na bieżąco na to co przynosi dzień. Formy artystycznej wypowiedzi wizualnej stały się w ostatnich latach zdecydowanie bardziej popularne, z tego co widzę wzrosła zarówno liczba twórców, jak i odbiorców. Na pewno ma na to wpływ fakt, iż ponownie globalnie staliśmy się społeczeństwem obrazkowym. Jak nasi przodkowie. To obraz jest głównym medium przekazywania informacji, ułatwiającym komunikację i zrozumienie treści komunikatu.
Plakat zawsze miał się dobrze i nie widzę powodów, dla których miałoby się to zmienić. Ogólnie to się tyczy grafiki, zwłaszcza użytkowej. Reklama zawojowała przestrzenie XX i XXI wieku i grafika jest po prostu potrzebna.
Dodatkowo coraz bardziej rośnie popularność jednostkowych działań twórczych, ze względu na to, iż odbiorca coraz mniej chętnie chce mieć rzeczy masowej produkcji. Ludzie bardziej sobie cenią limitowany plakat od ulubionego artysty niż cyfrowy baner zakupiony w sieciówce. Poziom świadomości w społeczeństwie rośnie i to sprzyja artystycznym działaniom, zarówno tym z wysokiej półki jak i komercyjnym.
Z drugiej strony niepokoje związane z różnymi wydarzeniami na świecie potrafią zachwiać tym rynkiem dość mocno, bo sztuka nie jest artykułem pierwszej potrzeby, ale właśnie reklama jest tym nośnikiem, który zapewnia grafice stabilizację.
Nic nie wspominasz o AI. Jest się czego bać?
Rzeczywiście, ostatnio jest bardzo głośno o sztucznej inteligencji, która wywołała dość silne, skrajne emocje wśród środowiska twórczego. Ja osobiście mam mieszane uczucia, bo długo rozwijałam swoje umiejętności, natomiast rozwoju technologii nie jesteśmy w stanie zatrzymać, więc wypieranie i bycie w kontrze niczego nie zmieni. Radziłabym aby zapoznać się z tematem i umieć go wykorzystać jako narzędzie w pracy.
Wydaje mi się również, że AI może zmienić zasady funkcjonowania twórców działających głównie w przestrzeni digitalowej. Osoby nie posiadające warsztatu rysunkowego, ale uzdolnione twórczo, są w stanie wygenerować równie dobre, bądź nawet lepsze, obrazy na potrzeby rynku komercyjnego. Sztuka wysoka, i tu mam też na myśli plakat i ilustrację, zdaje się być niezagrożona – nic nie zastąpi energii i błędu twórczego jaką posiada papier czy płótno.
Świetnie to ujęłaś. Myślę podobnie. Jak wygląda Twój dzień pracy?
To zależy od tego co mam aktualnie do zrobienia. Jeśli pracuję dla klienta, to o 9.00 jestem na miejscu i około 8 godzin pracuję nad zleceniem – w tej sytuacji używam technik cyfrowych. Tak długi czas przed komputerem w skupieniu na detalach jest bardzo męczący. Dlatego robię sobie przerwy i jeżeli jest ładna pogoda, to wychodzę na krótki spacer do pobliskich sklepów lub lodziarni.
Nad własnymi projektami pracuję głównie w technice tradycyjnej i sprawia mi to zdecydowanie więcej przyjemności. Jestem bardziej w ruchu i mam więcej czasu by wyskoczyć ze znajomymi na lunch, czy podjechać do sklepu plastycznego by uzupełnić zapasy.
Dni, kiedy przygotowuję wysyłkę plakatów lub oryginałów, to po prostu bieganina po mieście między drukarnią Cerasus 😉 a sklepami z opakowaniami. Oryginały wymagają szczególnej troski, jeśli chodzi o zapakowanie i naprawdę potrafi mi zejść cały dzień na przygotowanie ich do wysyłki, uzupełniwszy wcześniej wszystkie dokumenty i certyfikaty.
Także moje dni w pracy są bardzo zróżnicowane i właśnie to mi odpowiada najbardziej.
Zdradzisz swoje zawodowe marzenia?
Jeszcze niedawno miałam wymarzone marki z którymi chciałam współpracować. Teraz zdecydowanie nie ma to dla mnie znaczenia. Każda marka to człowiek i samo spotkanie z nim jest najcenniejsze, bo to wymiana myśli, spostrzeżeń, nauka empatii, zrozumienia i cierpliwości.
Natomiast chciałabym kiedyś móc skupić się bardziej na swoich własnych projektach, malarstwie i spokojnym tworzeniu.
Co przynosi Ci najwięcej satysfakcji w pracy?
Zadowolenie klienta, kiedy kupi moje prace i jest szczęśliwy, że może je mieć u siebie w domu – nadal to jest dla mnie niepojęte (!) – lub kiedy jest zadowolony z efektu mojej realizacji jego pomysłu. W pracy twórczej jest to prawdziwym wyzwaniem i dlatego jeśli uda mi się spełnić i oczekiwania odbiorcy i ja również jestem zadowolona z efektu, to jest to dla mnie satysfakcjonujące. Czuję, że przy całej ulotności i wątpliwemu utylitaryzmowi ilustracji, moja praca jest jednak komuś potrzebna.
Tworzysz piękne, subtelne prace, więc zadowolenie i satysfakcja klienta nie są dla mnie zaskoczeniem! Pochwal się! Twoje największe sukcesy to:
Współpraca z amerykańskim rynkiem wydawniczym. Jest to bardzo trudny rynek jeśli chodzi o nawiązanie współpracy, a wyzwanie podwójne, gdyż miałam okazje współpracować z bestsellerowymi autorami dla trzech różnych wydawnictw. Presja w mojej głowie, była duża. Natomiast ludzie tam pracujący okazali się być niezwykle pomocni, mili, prawi.
W Polsce nadal jest bardzo niska świadomość stanu prawnego pracy twórczej – praw autorskich, osobistych, zasad udzielania licencji itd. W Ameryce to zupełnie inny komfort pracy – nikt nic nie próbuje na tobie wymusić, za wszystko dostajesz godne wynagrodzenie.
Ten stan powoli się zmienia, ale rzeczywiście przed nami jeszcze bardzo długa droga.
Najlepsza decyzja jaką podjęłaś w życiu zawodowym?
Hmm, trudne pytanie. Odpowiem trochę w kontrze. Moim zdaniem najlepszych było kilka decyzji, kiedy NIE podjęłam się współpracy, ze względów na tematykę sprzeczną z wyznawanymi przeze mnie wartościami. I to pomimo dobrego wynagrodzenia, akurat w czasie, kiedy te pieniądze by mi się przydały. Im jestem starsza, tym bardziej podchodzę do wszystkiego na spokojnie. Nie jestem bizneswoman, nigdy nie byłam i nie działam w tej konwencji „odniesienia sukcesu”, „zawojowania rynku”. I jest mi tak ok.
Świetnie! Takie decyzje wymagają odwagi! A zmieniając temat – jak ładujesz baterie?
Spacer w Kampinoskim Parku Narodowym – kocham! 20 minut autem od mnie, a czuję się jak na wakacjach z dzieciństwa. Resetuję głowę, odrywam wzrok od natłoku obrazów towarzyszących mi w pracy. Takie pierwotne doświadczenie!
Co ostatnio czytałaś godnego polecenia?
„Koniec czasów” Pawła Krupy OP, pierwsza część trylogii „Boski Adwokat”. Głęboka teologia podana w bardzo przestępny, prosty sposób z nutą humoru. To książka dla tych co zadają pytania i nie do końca znajdują na nie odpowiedzi, lub dla tych co tych odpowiedzi nie akceptują. Gorąco polecam 🙂
Dziękuję Ci, że poświęciłaś dla nas chwilę czasu – do zobaczenia! I jeszcze na koniec – polecisz innym Cerasusa?
Zawsze polecam!
Wielkie dzięki za rozmowę!
Poniżej znajdziecie linki do kanałów Agaty:
Zapraszamy do subskrybowania naszego newslettera, w którym, między innymi, będziemy informować o kolejnych wywiadach.