To jest taki rodzaj wywiadu, na którego przeprowadzenie czeka się długo. Ze świadomością, że może w ogóle się nie zdarzyć. A kiedy jednak szczęśliwie rzecz dochodzi do skutku, trudno uwierzyć, że dzieje się naprawdę!
Przed Wami – Bartosz Kosowski – postać legendarna, zajmująca się plakatem filmowym, ilustracją prasową oraz portretem. Jest laureatem pięciu złotych, jednego srebrnego i jednego brązowego medalu przyznawanych przez Amerykańskie Stowarzyszenia Ilustratorów.
Współpracował m.in. z Apple, LucasFilm, Disney, HBO, Canal+, Netflixem, Legendary Pictures, Studiem Filmowym Kadr, „The New Yorker”, „The Economist”.
Jest autorem wielu doskonałych, rysowanych charakterystyczną kreską prac, w tym wspaniałego plakatu do filmu „Lolita” Stanleya Kubricka.
Cześć Bartosz! Przede wszystkim dzięki za przyjęcie zaproszenia do rozmowy! Czy możesz powiedzieć parę słów o sobie? Kiedy zacząłeś rysować? Czy jest to Twój zawód? A może zajmujesz się w życiu również innymi rzeczami?
Rysuję od dziecka i choć zawsze wiedziałem, że jest to coś, co chciałbym robić w „dorosłym” życiu, pierwszym kierunkiem studiów, który ukończyłem, była filologia angielska. Kiedy miałem 18 lat, wydawało mi się, że jest to łatwiejsze rozwiązanie i że po studiach filologicznych bez problemu znajdę pracę i będę normalnie żyć. I rzeczywiście, przez dłuższy czas pracowałem jako nauczyciel i lektor języka angielskiego. Cały czas jednak rysowałem i studia na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi były dla mnie naturalnym drugim wyborem. Przez kilka lat za dnia pracowałem więc jako lektor języka angielskiego, a wieczorami rysowałem zdobywając pierwsze zlecenia. Po kilku latach stwierdziłem, że mam już na tyle dużo klientów, że dam sobie szansę – zrobię sobie rok przerwy w pracy lektora i zobaczę, czy da się żyć z ilustracji. Tak minęło już jakieś 14 czy 15 lat i nadal nie wróciłem do nauczania.
Jak tworzysz swoje prace? Używasz narzędzi cyfrowych czy analogowych? Może masz jakieś ulubione?
Jeszcze kilkanaście lat temu zaczynałem od szkicu ołówkiem, na który nakładałem tusz i dopiero na koniec całość była skanowana i „kolorowana” w Photoshopie. Było to bardzo czasochłonne i męczące dla ręki i oczu, bo rysując w ten sposób nie da się „zbliżyć” obrazu, aby w powiększeniu narysować detal. Dodatkowo, przez to, że od zawsze rysowałem bardzo szczegółowo, po jakimś czasie nabawiłem się zespołu cieśni nadgarstka i zapalenia barku i to był znak, że chyba czas się przesiąść na narzędzia cyfrowe. Od kilkunastu lat używam Wacoma (najpierw był to Intuos, a od kilku lat różnego rodzaju i rozmiaru CintiQ) i jest to sprzęt, który bardzo przyspiesza pracę.
Z „analogowych” technik używam ciągle sitodruku. W ten sposób drukuję część moich plakatów, które tworzę głównie dla galerii w Stanach Zjednoczonych, gdzie prace mają charakter kolekcjonerski i sitodruk jest tam właściwie standardem. Sito jest dużo bardziej czasochłonne i kosztowne niż wydruk cyfrowy (zwłaszcza, jeśli drukujemy na papierach bardzo dobrej jakości), bo każdy kolor jest tu drukowany osobno, ale efekt jest tego wart, bo odbitki możemy uszlachetnić lakierem UV czy metaliczną złotą lub srebrną farbą.
Jeśli z kolei chodzi o sam sposób powstawania prac, to na początku zawsze powstają szkice i to w sumie jest część najtrudniejsza, zwłaszcza jeśli chodzi o plakaty czy ilustracje minimalistyczne. Aby wymyślić dobry plakat lub ilustrację, która będzie „trafiała w punkt” i jednocześnie nie będzie przegadana, trzeba się trochę pomęczyć. Jak już to się uda, trzeba ten pomysł narysować, ale tutaj jest to już tylko kwestia spędzenia odpowiedniej ilości godzin, dni lub tygodni przed tabletem.
Skąd bierzesz tematy swoich prac? Czym lub kim się inspirujesz?
Przyznam szczerze, że ze względu na bardzo dużą ilość zleceń (i jeszcze większą ilość pytań o nie) bardzo rzadko mam czas zrobić coś dla siebie. Zazwyczaj pracuję z briefem klienta (i pisząc „brief”, nie chodzi mi tu tylko o typowy brief do kampanii reklamowej z agencji, ale też o brief, którym jest artykuł, który mam zilustrować, czy film, do którego mam zrobić plakat). W efekcie, tematy siłą rzeczy wynikają z tego, czego potrzebuje dana agencja, redakcja czy producent filmu.
Ostatnią pracą, która wyszła w stu procentach ode mnie i była moim prywatnym pobocznym projektem, był plakat do filmu Wielki Błękit Luca Bessona, który chodził za mną od momentu, kiedy pierwszy raz go zobaczyłem w latach 80-tych. Chciałem stworzyć pracę, która dobrze odda charakter filmu, a jednocześnie będzie dość oszczędna w środkach.
Jeśli chodzi o inspiracje, to jest to temat na chyba cały kolejny wywiad. Myślę, że mógłbym zacząć od polskiej szkoły plakatu, z Waldemarem Świerzym, Romanem Cieślewiczem czy Janem Lenicą, bo myślę, że moje plakaty w jakimś stopniu nawiązują do właśnie takiego minimalistyczno-metaforycznego myślenia o plakacie. Oprócz tego lubię mnóstwo czasem bardzo sprzecznych ze sobą artystów, bo z jednej strony pociągają mnie minimalistyczne prace Saula Bassa, a z drugiej bardzo malarskie prace Leyendeckera. Jeśli miałbym wymienić ich wszystkich, myślę, że nikt nie doczytałby tego wywiadu do końca 😉
Jak dowiedziałeś się o istnieniu Cerasusa i co spowodowało, że u nas zostałeś? Czy drukowałeś swoje prace w innych miejscach?
Z tego, co pamiętam, spotkaliśmy się przy okazji wystawy Zainspirowani Japonią (*Bartek jest jednym z jurorów tego konkursu) organizowanej przez Wacom i Eizo Polska, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem Wasze printy na żywo i wyglądały super. Na początku zrobiliśmy kilka próbnych wydruków przed jedną z edycji Targów Rzeczy Ładnych i tak to się zaczęło. Wcześniej drukowałem swoje plakaty w wielu różnych miejscach i bywało różnie – czasem były problemy z terminowością, czasem z jakością, czasem i z jednym i drugim, a ja niestety przy moim obłożeniu pracą wolę nie tracić czasu na tego typu sprawy.
Dziękuję Bartosz za zaufanie! Pociągnę jeszcze trochę temat – gdy wybierasz drukarnię, na czym zależy Ci najbardziej (poza jakością wydruku oczywiście)?
Poza oczywistą jakością druku bardzo ważna jest dla mnie terminowość i powtarzalność druku (tj. zależy mi na tym, aby ten sam wydruk drukowany z tego samego pliku zawsze wyglądał tak samo).
Rzeczywiście, bardzo zwracamy uwagę na powtarzalność kolorystyczną wydruków naszych Klientów. Drukując preferujesz jakiś szczególny papier, na którym reprodukujesz swoje dzieła? Czy nie ma to większego znaczenia?
Papier ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o wydruki i to, jak prace prezentują się „w realu” (a nie na kranie komputera czy tabletu).
Wydruki cyfrowe najczęściej drukuję na Fomei 230gr warmtone – ma fajną gramaturę i przyjemnie ciepły odcień. Czasem, jeśli klientowi zależy na najwyższej możliwej jakości i nie ma ograniczeń budżetowych, proponuję Hahnemuhle Photo Matt Fibre.
Twój ulubiony napój?
Bezalko jest to kawa, a alko to Gin&Tonic (ale tylko pod warunkiem, że jest to dobry gin i dobry tonic).
Wakacje / czas wolny
To chyba moje ulubione pytanie (nie, żebym nie lubił swojej pracy, ale dla wakacji właściwie żyję). Co roku robię sobie co najmniej miesiąc przerwy latem i przynajmniej dwa tygodnie przerwy zimą i wyjeżdżam za granicę. Mam taką zasadę, że na wakacjach nie pracuję, więc jest to świetny sposób na reset i naładowanie akumulatorów na kolejne kilka miesięcy. Ostatnie dwa lata to dwa miesięczne road tripy po Norwegii, która jest niesamowicie piękna. Wcześniej kilka razy podobna przygoda w Stanach, w których przyroda i parki narodowe po prostu zwalają z nóg. Z fajnych miejsc była jeszcze Japonia, Chiny, no i praktycznie cała Europa.
To w mojej ocenie mocno zdrowe podejście, a Norwegia, jak wiesz, jest mi szczególnie bliska 😉
Gdzie pracujesz? Dom czy własne studio? Praca z ludźmi czy solo w spokoju?
Od zawsze pracuję w domu i tu urządziłem swoje studio. Czuję się tam dobrze, po kilku latach wreszcie powiesiłem na ścianie prace ilustratorów, których lubię i trudno mi wyobrazić sobie pracę w miejscu, w którym przebywa dużo ludzi, bo bardzo łatwo się rozpraszam. Wielkim plusem takiego rozwiązania jest też to, że ze studia mam bardzo blisko zarówno do kuchni, łazienki czy sypialni. Teraz od kilku miesięcy mieszkamy z partnerką w Berlinie i tu też swoje stanowisko pracy urządziliśmy w miejscu, gdzie mieszkamy. Zabrałem ze sobą monitor, komputer i mniejszego Wacoma i bez problemu udało mi się zorganizować wygodne studio już w drugim miejscu, w którym mieszkamy.
Jak wygląda Twój dzień pracy?
Straszna nuda i rutyna. Wstaję zawsze między 9 a 9:30, jem owsiankę z owocami, piję kawę, biorę prysznic i siadam do pracy. Zaczynam od odpowiedzi na maile od klientów i wiadomości na social media. Potem ogarnianie tych mniej twórczych aspektów prowadzenia działalności (faktury, wysyłka prac itd.), co zazwyczaj zabiera mi czas do południa. Po tym zaczynam rysowanie i tak już do samego wieczora z kilkoma przerwami na power-nap, spacer (często połączony z lunchem na mieście koło 12-13), przewalanie się z Zosią i Zuzią (moimi kotami) czy jakiś film lub serial. Spać chodzę w okolicach północy. Tak jak zaznaczyłem na początku – straszna nuda i rutyna 😉
To nie nuda, tylko perfekcyjna organizacja! 😉 A co z marzeniami? Uchylisz rąbka tajemnicy?
Myślę, że nie będę bardzo oryginalny, jeśli powiem, że jest to okładka New Yorkera. Oprócz tego bardzo chciałbym zrobić oficjalny kinowy plakat filmowy dla jednego z moich ulubionych reżyserów - Yorgosa Lanthimosa, Wesa Andersona, braci Safdie, Christophera Nolana czy Davida Finchera.
Bardzo Ci kibicuję w dążeniu do realizacji celów!
Co przynosi Ci najwięcej satysfakcji w pracy?
Moment, w którym klient odpisuje mi, że praca jest zaakceptowana bez żadnych poprawek 😉 A tak poważnie, to najwięcej satysfakcji daje mi chyba praca nad plakatami filmowymi, w których klient daje mi całkowitą swobodę działania. Miałem jakiś czas temu taką sytuację, w której reżyserka filmu powiedziała mi „rób co chcesz, znam Twoje prace i wiem, że będzie super” i to było wspaniałe.
Bartosz! Pochwal się! Twoje największe sukcesy to:
Największym sukcesem są chyba złote, srebrne i brązowe medale, które otrzymałem od amerykańskich stowarzyszeń ilustratorów (Society of Illustrators New York i Los Angeles).
Oprócz Society of Illustrators z fajniejszych nagród międzynarodowych, które otrzymałem mogę wymienić medale i wyróżnienia na World Illustration Awards, American Illustration, Graphis, Spectrum, 3x3, European Design Awards. W Polsce udało mi się otrzymać kilka mieczy KTR i dwie nagrody główne na Polish Graphic Design Awards. Trochę się tego uzbierało przez te kilkanaście lat.
Oczywiście sukcesów nie można mierzyć tylko nagrodami, bo osobiście jako sukces odbieram też możliwość pracy z takimi klientami jak The New Yorker, Legendary Pictures, Netflix, Electronic Arts, Disney czy Apple.
Imponujące osiągnięcia, gratulacje!
Najlepsza decyzja jaką podjąłeś w życiu zawodowym?
Rzucenie pracy lektora języka angielskiego i rozpoczęcie freelance’u na cały etat 😉
Jak widzisz przyszłość grafiki, plakatu, ilustracji? Technologia zmienia świat w tempie za jakim trudno nadążyć. Algorytmy, sztuczna inteligencja, inne cyfrowe narzędzia – postrzegasz je jako zagrożenie czy potencjalną pomoc w pracy?
To bardzo trudne pytanie i nie mam pojęcia, jak na nie odpowiedzieć. To wszystko zmienia się tak szybko, że to co powiem dziś, może być zupełnie nieaktualne już za kilkanaście miesięcy.
To oczywiście prawda. Mam jednak wrażenie, że ostatnio nie ma rozmowy, która choćby mimochodem, nie poruszy problemu AI. Ale rozumiem Twoje stanowisko.
Jak ładujesz baterie?
Tak, jak wspominałem wcześniej, dużo jeżdżę po świecie i właściwie cały rok mija mi na odliczaniu czasu do następnego wyjazdu.
Co ostatnio czytałeś wartego uwagi?
„Now Is Better” Stefana Sagmeistera
Czy polecisz innym Cerasusa?
Oczywiście! Z pełnym przekonaniem.
Bartosz! Wielkie dzięki za rozmowę!
Poniżej znajdziecie linki do kanałów Bartosza:
Zapraszamy do subskrybowania naszego newslettera, w którym, między innymi, będziemy informować o kolejnych wywiadach.